134. Organizacja pakowania.

11:24:00

Założyłam sobie, że ten rok będzie przepełniony wyjazdami. Nieważne, czy będą to tripy dłuższe czy krótsze, liczy się jakość - miejsce, towarzystwo, wspomnienia. Podczas tras ważny jest dla mnie komfort, a dokładniej mam na myśli bagaż. Po prawie trzech latach nadal nie przekonałam się do prowadzenia samochodu, najwięcej więc czasu spędzam więc w autobusach. Odpowiada mi to, jednak musiałam nauczyć się tak pakować, żeby nie targać ze sobą trzech walizek, co na początku było dość trudne .. 
Ale od początku!

Podróżniczy must have.

Gdziekolwiek nie jadę muszę mieć przy sobie kilka niezbędnych rzeczy. Oprócz takich oczywistości jak klucze, portfel i dokumenty są to między innymi słuchawki. Nie wiem jak Wy, ale ja bez nich nie wyobrażam sobie życia. Muzyka towarzyszy mi w każdym możliwym momencie i nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jakby to wyglądało, gdyby nagle zniknęła. To jak zdrowe uzależnienie. Ostatnio bez przerwy nucę hiszpański kawałek od Becky G i ekscytuję nowym Sean Paulem, choć to gatunki odrobinę odbiegające od tych, których słucham najczęściej. Kolejną rzeczą, bez której się nie ruszam jest książka. Kolekcja stale się powiększa, kolejka kolejnych egzemplarzy do przeczytania się wydłuża, a ja niestety czas na czytanie mam zazwyczaj tylko podczas jazdy. Rozpoczętych książek mam kilka, między innymi Bóg nigdy nie mruga, Reginy Brett, a czekają na mnie jeszcze dwie książki tej autorki. Idąc za pozytywnymi opiniami kupiłam Bądź swoją siłą, napisaną przez Demi Lovato. Tutaj jednak małe rozczarowanie, bo owszem - treść jest interesująca, jednak nie trafia do mnie ten styl pisania, ale .. ostateczna opinia będzie dopiero po jej skończeniu. 😉 Kilka wyjazdów pokazało mi, jak potrzebną rzeczą są okulary przeciwsłoneczne, niezależnie od pory roku. Jak wiecie też - uwielbiam fotografować i aparat fotograficzny najchętniej miałabym cały czas przy sobie. Nie oszukujmy się jednak - wraz z obiektywami zajmuje on trochę miejsca i troszkę waży. Poza tym zawsze mam tą obawę, że coś mu się stanie, więc jeśli jadę bardziej w celach odpoczynku, to nie zawsze go zabieram. Alternatywą na to są obiektywy do telefonu, które wtedy pakuję. Oczywiste, że zdjęcia nie wychodzą wtedy tak dobrze, ale czasami ważniejsze są te obrazy zamknięte w naszej głowie. 😊

Zdjęcie od klasycznie - Jest Rudo - klik.

Redukcja w walizce.

Zawsze miałam z tym problem. Gdy jeździłam gdzieś zabierałam ze sobą ogromną walizkę, do której ładowałam pół szafy, bo na pewno przecież będę to i to nosić, to mi się przyda, a i pięć bluzek na wszelki wypadek wziąć nie zaszkodzi. Efekt był taki, jak można przewidzieć, że trzy czwarte z tego nawet nie wyciągnęłam. Przez lata popełniałam ten błąd, aż w końcu zaczęłam jeździć na własną rękę i tutaj pojawił się przełom - że muszę to zmienić. Przeanalizowałam to co brałam, a z czego korzystałam. Szybko pojawiły się wnioski, z których stworzyłam model sposobów, jak sobie z tym radzić.

  • Na podróż nie zabieram pełnowymiarowych kosmetyków, a miniatury. Mam na myśli te rzeczy, które zazwyczaj są w dużych opakowaniach, jak perfumy czy lakier do włosów. 
  • Przed spakowaniem ubrań komponuję sobie outfity i zabieram ze sobą w większości ciuszki uniwersalne, które mogę ze sobą swobodnie łączyć. Mam fioła na punkcie dopasowania kolorystycznego, więc w ten sposób ułatwiam sobie życie i niweluję problem, że spodnie nie pasują mi do bluzki, a bluzka do butów. 
  • Biorę pod uwagę to, czym będę jechać. Jeśli auto to wtedy wybieram torbę, jeśli autobus i/lub samolot wtedy walizka o wymiarach bagażu podręcznego. Szukam swojej idealnej, czyli prostej, zwykłej, czarnej. Jednak wszystkie, które znajduje mają jakieś dodatki, czy kolorowe wstawki. 🙈
  • Przygotowując ubrania zwracam uwagę na porę roku, gdzie jadę, jak zmienna może być tam pogoda, cel wyjazdu czy rodzaj eventu.
  • Sprawdzam co będzie mi potrzebne, jeśli chodzi o np. suszarkę do włosów czy ręcznik. Standardowo są w hotelowym wyposażeniu, warto to jednak sprawdzić. Jeśli jadę do rodziny to tym bardziej nie są mi potrzebne i miejsca w bagażu zostaje więcej. Tutaj poszukuję prostownicy w wersji mini, także jeśli któraś z Was może jakąś polecić, to będzie miło! 💌
  • Staram się nie ładować walizki do końca, mając na końcu głowy myśl, że pewnie na miejscu coś kupię i będę miała problem ze spakowaniem tego na drogę powrotną. 
  • Wszelkiego rodzaju koszulki i bluzki zamiast składać - roluję. Unikam w ten sposób problemu gniecenia się ubrań oraz oszczędzam miejsce.
  • Pięć razy myślę nad tym, co jest mi potrzebne. Kiedyś potrafiłam zabierać ze sobą wszystko, łącznie z bluzą, która leżała zapomniana w szafie od kilku miesięcy, biżuterią na rok czasu i wszelakimi drobiazgami, o których nawet nie pamiętałam. 
  • Przetłumaczyłam sobie w końcu, że więcej nie znaczy lepiej. Biorę to, czego używam na co dzień, resztę w razie potrzeby dokupię na miejscu.
  • Jeśli pakuje się na więcej, niż dzień lub dwa - robię listę, żeby niczego niezbędnego nie zapomnieć. Szczoteczkę można dokupić, dokumentów już nie. Jako dziecko potrafiłam się pakować nawet miesiąc przed planowanym wyjazdem, dziś to zazwyczaj godzina przed wyjściem z domu .. łatwo więc czegoś zapomnieć. 
W dalszym ciągu czuje, że nie wyczerpałam tematu do końca.
Na bieżąco więc będę wszystko dopisywać, co tylko mi się przypomni.
Życzę Wam wielu wspaniałych, uczących i niezapomnianych podróży! 💕

Dużo uśmiechu na nadchodzący weekend. 😽

You Might Also Like

0 komentarze

Subscribe