About me.

18:11:00

Witajcie! Piszę bloga już od dłuższego czasu, jednak do tej pory tak naprawdę nie mieliście okazji mnie lepiej poznać. Wrzucam masę zdjęć, swoich przemyśleń, lecz rzadko kiedy coś naprawdę osobistego. Dzisiaj trochę to zmienię. Uwaga, dużo mojego ryjka dziś. :P

Ostatnio większość ludzi mówi do mnie Chelsea. Tak się już nawet zaczęłam przedstawiać. o_O W tym roku, w lipcu obchodzić będę dwudzieste urodziny. Chociaż wcale się tak nie czuje, pomimo tego, że już zdążyłam wyprowadzić się z domu. Z drugiej strony, dzięki kilku zdarzeniom oraz przeprowadzce trochę się, że tak powiem, ogarnęłam i wydoroślałam. Nadal jednak mam ten skomplikowany charakter, który ciężko czasami znieść. Jestem tego w pełni świadoma i staram się to jakoś poprawić. Od pewnego czasu nie jestem typem domatorki. Nawet jeśli mam jeden dzień wolny, to próżno szukać mnie w domu. Zazwyczaj wychodzę gdzieś albo wyjeżdżam, zamiast tracić czas na siedzenie w miejscu. Carpe diem.
Uwielbiam robić zdjęcia. Wszystkiego. Fotografia kulinarna, portrety, natura czy martwa natura. Swojego czasu byłam też fotografem drużyny piłkarskiej z mojego rodzinnego miasta. Lubię gotować (na co nie mam ostatnio kompletnie czasu) i słuchać muzyki. To takie banalne. Nie mam określonego gatunku, którego słucham. Jednak w większości jest to house, muzyka klubowa i ostatnio rock. Cały czas zaczynam uczyć się hiszpańskiego, poznaję kulturę tego kraju. Od pewnego czasu z chęcią czytam książki. Kocham pisać. Interesuję się dietetyką. Kibicuję Chelsea Londyn. Cały czas chcę się rozwijać, to mnie napędza.
Po skończeniu liceum i napisaniu matury nie chciałam od razu iść na studia. Nie czułam takiej potrzeby, nie chciałam wyjeżdżać, takie tam. Nie żałuję swojej decyzji. Miałam krótki epizod ze szkołą policealną, jednak szybko się on skończył - nie czułam kompletnie tego kierunku. Wyszłam z założenia, że chcę robić w życiu to, co kocham, albo chociaż lubię. I choćbym miała szukać takiej rzeczy kilka lat, to i tak dopnę swego. 
Jeszcze do niedawna byłam cichą, trochę zamkniętą w sobie, wiecznie smutną dziewczynką. Wrocław mnie zmienił, na lepsze tak czuję. O wiele więcej się uśmiecham, śmieje, a praca na kasie pozwoliła mi trochę otworzyć się na ludzi. Ogólnie stałam się bardziej otwarta, poznałam świetnych ludzi, o wiele mniej narzekam i staram się jak najczęściej doceniać nawet drobiazgi. Zdarzyło mi się nawet płakać ze szczęścia. 
Dziękuję osobie, która się do tego przyczyniła. Pomimo wszystko.
Jestem jednak (za) bardzo sentymentalna. Ostatnio brak mi motywacji, samodyscypliny i organizacji. Staram się zdrowo odżywiać i prowadzić zdrowy tryb życia. Co przez ostatni okres czasu ciężko mi wychodzi, ale wszystko jest na drodze, by to zmienić.
Miesiąc swojego życia spędziłam w Hiszpanii, na Majorce. Zakochałam się w niej bez pamięci. Tamten klimat, krajobrazy, jedzenie, ludzie, wszystko .. Dlatego też, jeśli wszystko dobrze pójdzie, to za rok będę już tam mieszkać. Moje ukochane, spokojne Son Ferrer, niepozorne El Toro, Palma, Cala Ratjada czy wiele innych. Będę miała to praktycznie na co dzień! <3 Nie wiem na ile tam zostanę. Ale jeśli wrócę do Polski, to mam już na to plan. 
Kocham mojego najlepszego kota, jaram się Audi, chciałabym nauczyć się miksować kawałki. Zgubiłam gdzieś moją figurę i teraz walczę o jej powrót. Wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Aktualnie zmagam się z chorobą i walczę o to, by się nie poddać.
Przede wszystkim - staram się być sobą.

Miłego tygodnia Miśki!

You Might Also Like

0 komentarze

Subscribe