Uwielbiam ją, jak i tą o smaku wiśniowym. Próbowaliście? Co o nich sądzicie? :)

Wpis będzie podzielony na dwie części, bowiem jest tego bardzo dużo. A wątpię, żeby komuś chciało się czytać litanię. ;) Zebrałam najważniejsze informacje i starałam się je przekazać jak najprościej. Ciągle szkolę się w tym temacie i jeśli macie jakieś uwagi do tego co piszę, to bardzo chętnie je przeczytam. 

1. Woda. Niegazowana, z wysoką zawartością minerałów (od 1500 do 4000 mg/l). Przed zakupem warto przeczytać zawartość składników mineralnych na opakowaniu, bowiem od kilku lat wody po prostu nazywają się wodami mineralnymi tylko ze względu na to, że są wydobywane spod ziemi. Polecam zastąpić nią wszelkiego rodzaju kupne soki czy gazowane napoje. Te nie dość, że są niezdrowe (zawierają ogromne ilości cukru, barwników i sztucznych składników), to nawet nie zaspokajają pragnienia. Innym plusem picia wody jest to, że wspomaga ona przemianę materii. Pamiętajmy też, by popijać nią wszelkiego rodzaju tabletki. Składniki z różnych sztucznych napoi wchodzą w reakcje ze składnikami tabletek i mogą one nie działać tak jak powinny.

2. Jeśli chodzi o cukier, to jest on obecny prawie wszędzie. Dlatego też ciężko jest całkowicie wyeliminować go z naszej diety. Można jednak bardzo go ograniczyć, na przykład dzięki rezygnacji ze słodyczy, w których jest jednym z głównych składników. Kiedy człowiek jest mocno przyzwyczajony do dużej ilości słodyczy i nagle z nich całkowicie zrezygnuje, organizm będzie i tak się ich domagał. Skutek będzie taki, że przy słabej woli za niedługi czas i tak sięgniemy po coś o dużej zawartości cukru. Moim zdaniem warto stopniowo redukować ilość cukru w diecie. Przykładowo - zamiast tabliczki czekolady zjeść dwie kostki, a codzienne podjadanie batoników zamienić na jednego w tygodniu. Wiadomo, że kiedy czasami zjemy coś wysokokalorycznego, to świat się nie zawali, nie dajmy się zwariować. :) Ważne, by wszystko robić z rozwagą. W każdym razie, oprócz tego,  że ilość spożywanego cukru wpływa negatywnie na naszą figurę, oddziałuje również na zdrowie. Wysoki cukier we krwi powodować może ospałość, bóle głowy, a z czasem nawet uszkodzenie nerwów czy udary mózgu.

3. Fast foody, gotowe jedzenie. Chyba każdy wie, jak takie jedzenie na nas wpływa. Ilość kalorii, tłuszczów, sztucznych składników, soli itd, jest mega wysoka. W domu samodzielnie możemy przygotować sobie o wiele zdrowsze odpowiedniki. Codzienne jedzenie frytek, pizzy czy czegoś podobnego ma zgubny wpływ na naszą figurę i zdrowie.

4. O wiele zdrowsze od białego, pszennego pieczywa jest pieczywo pełnoziarniste. Zawiera ono błonnik i różne witaminy. Pamiętajmy jednak, że nie każde ciemne pieczywo jest razowe. Niekiedy chleb czy bułki zawdzięczają swój kolor tylko barwnikowi, jak na przykład karmel. Warto w tym wypadku sprawdzić skład i wybierać pieczywo, które ma zawartość mąki razowej powyżej 50%.

5. Kawa i napoje energetyczne w dzisiejszych czasach są na porządku dziennym. Ludzie są wiecznie zabiegani, niewyspani i przemęczeni, szukają więc sposobu na szybki "powrót do życia". Napoje z wysoką zawartością kofeiny i tauryny, jak i kawa stały się wręcz naturalne. Bo szybko stawiają na nogi, ożywiają. Wpuszczamy to w nasze codzienne nawyki, nie zdając sobie sprawy jaki to ma wpływ na nasz organizm. Owszem, pomoże to nam na godzinę bądź trzy. Ale co będzie za kilka lat? Napoje energetyczne zwiększają ryzyku zawału czy udaru. Nawet całkowicie zdrowe osoby nie powinny pić ich zbyt często.

6. Wielu z nas, tłumacząc się brakiem czasu, zamiast przyjmować witaminy pod postacią chociażby warzyw czy owoców wybiera suplementy diety w tabletkach. Bo tak jest prościej, szybciej. Nie każdy jest jednak świadomy, że to nie są witaminki, które można brać bez ograniczeń, jak i tego, jak szybko można je przedawkować i w efekcie doprowadzić do hiperwitaminozy, która jest szkodliwa dla naszego organizmu, tak jak niedobór witamin. Suplementy należy przyjmować z rozwagą, czytać ich skład i w razie potrzeby warto skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem. Pamiętajmy też, że tabletki nie zastąpią nam zdrowego stylu życia.

8. Zielona herbata ma wiele dobrych właściwości. Obniża poziom cukru we krwi, zawiera witaminy - między innymi C i E, wspomaga nasz metabolizm. Co ciekawe, w zależności od czasu jej parzenia zmieniają się jej właściwości. Ta parzona krótko będzie pobudzająca, a ta dłużej wpłynie na nas uspokajająco. Herbata ta zawiera teinę, która przez obecność garbników jest łagodniejsza niż kofeina. Działa dłużej, wspomaga zapamiętywanie i zdolność koncentracji, a także przyspiesza proces uczenia się. Świetnie smakuje w połączeniu z kilkoma kroplami cytryny albo limonki. 

9. Odpowiednia ilość snu ma wpływ nie tylko na nasze zdrowie, ale i samopoczucie. Gdy jesteśmy przemęczeni nasze chęci i siły maleją, w pracy jesteśmy mniej produktywni, nastrój jakoś spada i nawet fajne rzeczy mogą przestać być fajne. O śnie za dużo rozpisywać się nie będę, bo stosunkowo nie dawno dodałam o tym dwa wpisy. O tutaj i tu. :)

10. Poranna szklanka wody z cytryną, wypita zaraz po przebudzeniu wpływa korzystnie na organizm - przyspiesza metabolizm oraz pomaga usuwać szkodliwe toksyny.

Dzień dobry! Poniedziałek przyniósł delikatne ochłodzenie, bo tak można nazwać chyba zejście z 37 stopni do 28. :P Przeprowadzka prawie zapięta na ostatni guzik. Jestem w trakcie pakowania i nie wiem za co mam się łapać. Zostało już tylko kilka dni ..

W dzisiejszym poście przekażę Wam kilka moim wskazówek, jeśli chodzi o bagaż podręczny. :) Okres wakacyjny już się rozpoczął, więc myślę, że temat jak najbardziej na czasie. Niektóre z rad mogą wydawać się oczywiste, warto jednak o nich pamiętać. Jeśli wybieramy się na krótki wyjazd to moim zdaniem nie warto wykupować dodatkowego bagażu. Osobiście latam Ryanair'em, gdzie dozwolone są dwie sztuki bagażu podręcznego. Ich dokładne wymiary i waga podane są na stronie internetowej.

1. Rzeczy, które musimy wyciągnąć przy kontroli trzymamy na wierzchu. Dokumenty, pieniądze, sprzęt elektroniczny czy płyny. Dokładny spis kontrolowanych rzeczy możecie znaleźć w regulaminie linii lotniczych. Trzymanie ich gdzieś na samej górze zaoszczędzi Wam czasu i nerwów, kiedy nie będziecie musieli przekopywać w pośpiechu całej walizki.

2. Sprawdzamy wcześniej, czego nie możesz przewozić i nie pakujemy tych rzeczy do środka. Jedzenie, metalowe i ostre elementy (np. pilniczki, nożyczki), kosmetyki powyżej 100 ml. Jak wiadomo, kolejki przy odprawach są długie i nie warto wszystkiego jeszcze bardziej przeciągać. A tych rzeczy i tak trzeba będzie się pozbyć przed wejściem na pokład.

3. Kolejną rzeczą jest sprawdzenie wymiarów walizki czy torby. Różnią się one w zależności od przewoźnika, więc przed wylotem warto przeczytać regulamin. Jeśli taki bagaż jest naszym jedynym to zapewne będziemy chcieli, żeby był on jak najbardziej zbliżony do dozwolonych wymiarów. Pamiętajmy jednak, żeby nie przesadzić, bo w przypadku niewymiarowego bagażu płacimy karę. Nie zapomnę sytuacji, gdy w Palmie na lotnisku obsługa nie chciała przepuścić jednego z Polaków do wyjścia na samolot ze względu na ewidentnie zły wymiar walizki. Poprosiła go, by przeszedł na bok i tam chcieli rozwiązać dalej tą sprawę. Ten jednak zaczął się awanturować, krzyczeć (co z tego, że pani z obsługi kompletnie go nie rozumiała ;) i po chwili skakać po swoim bagażu oraz nim rzucać. Bezcenne widowisko i miny innych pasażerów.

4. Co do samego bagażu - przemyślmy kilka razy, co będziemy ze sobą zabierać. Jeśli wybieramy się w cieplejsze miejsce nie ma potrzeby zabierać ze sobą kilku grubych bluz czy swetrów. Ja osobiście zabierałam ze sobą jedną bluzę i długie spodnie, co spokojnie wystarczało.

5. Jeśli przykładamy dużą wagę do tego, co zakładamy, to przed wyjazdem warto sprawdzić, czy nasze ubrania są spójne. W przeciwnym razie może okazać się, że połowy nie będziemy nosić, bo do niczego nam nie pasuje. W przypadku, gdy nie chce się nam na wakacjach kombinować z dobieraniem stroju, zabierzmy ze sobą kilka uniwersalnych rzeczy.

6. Najgrubsze, czy najcięższe rzeczy ubieramy na siebie. Bo przecież po co marnować miejsce w walizce?

7. Zamiast jeansowych spodni lepiej wziąć legginsy. Są lżejsze i łatwiej będzie je wcisnąć do bagażu. Warto również pomyśleć o tym, by zabrać ze sobą sukienki jeśli jedziemy w cieplejsze klimaty.

8. Przed wylotem sprawdźcie wyposażenie hotelu czy innego miejsca, w którym będziecie przebywać. Może okazać się, że na przykład zabieranie ze sobą suszarki nie będzie konieczne, bo takową znajdziecie na miejscu. Jeśli musicie zabrać ze sobą ręczniki to wybierzcie te z mikrofibry. Są lżejsze, po złożeniu nie zajmują dużo miejsca i szybko wysychają. W przypadku prostownicy, suszarki - warto zabrać mniejszą wersję, podróżną.

9. Ubrania możemy pozwijać w rulony, dzięki czemu zaoszczędzimy miejsce i nie pogniotą się one aż tak bardzo. Układamy je obok siebie.

A jakie Wy macie triki w kwestii pakowania?

Podzielcie się nimi w komentarzach. :)

Cóż to za dziwna sprawa, gdy przez jakiś długi okres czasu szukasz osoby, która mogłaby sprawić, że twój świat stanie się lepszy. W co drugiej napotkanej osobie widzisz to szczęście, które ten człowiek mógłby ci dać. Mijają godziny, tygodnie, miesiące. Zaczynasz frustrować się, że nikt nie przychodzi. Wszystko dalej jest tak samo, nic się nie zmienia, chociaż wcale nie jest najgorzej. Może zaczynasz odpuszczać szukania tej bratniej duszy. I tu nagle, niespodziewanie, z fajerwerkami lub bez poznajesz ją lub go. Po kilku minutach już wiesz, że moglibyście rozmawiać godzinami, dzielić się wielkimi marzeniami i największymi głupotami. Po prostu jest ci lepiej przy tej osobie, a twarz cieszy się od razu na tego ktosia widok. Nawet jeśli z niezależnych od was powodów nie możecie lepiej się poznać .. To kilkuminutowe rozmowy codziennie, uśmiechy już nie przypadkowe, miłe wspomnienia - są bezcenne. Życie przybiera trochę innych kolorów. Już wiesz, że będziesz tęsknić za tą osobą. Nieważne ile i jak dobrze ją znasz. Czasami trafia się coś takiego, że pomimo tego, że rozmawiałeś z kimś dosłownie chwile, to go nie zapominasz. Tacy ludzie potrafią nadać sens nie jednej rzeczy. Nawet niekiedy nie zdając sobie z tego sprawy .. Podziękujmy im za to. Doceńmy. Za to, że są.

Kolejną sprawą, zaraz po błędnym odbieraniu słowa dieta, jest złe wyobrażenie o zdrowym odżywianiu się. Istnieje ogólne przekonanie, że zdrowe jest jedzenie tylko zieleniny. Ile razy można usłyszeć: fuu, cały czas sałata i warzywa, a co ja jestem, królik? :P A przecież nie tylko to należy do grupy zdrowszego jedzenia. Ludzie zamknęli swoje wyobrażenia o tym na tyle, ile im wygodnie. Rozumiem, że ktoś czegoś po prostu nie lubi i szanuję, jeśli nie ma ochoty na zmianę trybu życia. Każdy ma prawo wyboru, ja mogę tylko zachęcać i motywować. Nie zrozumiem jednak, jeśli ktoś krytykuje coś, o czym nie ma pojęcia. Ale to nie temat na dziś. Zaczynamy. :)

Zdjęcie pochodzi z tej strony.

Co powiecie na wrapy?

Idąc do baru fast food tak naprawdę nie mamy pojęcia, co wrzucą nam do środka. W sieciowych restauracjach składniki są kontrolowane cały czas, ale nie w każdej budce z kebabem wszystko jest dokładnie i systematycznie sprawdzane. Sztuczne sosy, smażone, nie wiadomego pochodzenia mięso, nie wiadomo czy świeże produkty. Przygotowując takie danie w domu mamy większą świadomość co znajduje się w naszym jedzeniu i sami decydujemy o tym, co dodamy do środka.

Zamiast kupować gotowe, pszenne placki w sklepie można usmażyć razowe naleśniki. W internecie znajdziecie mnóstwo przepisów, jeśli nie wiecie jak je wykonać. W kwestii sosów to ja w większości przypadków przygotowuję czosnkowy. Nic prostszego: opakowanie jogurtu naturalnego zagęszczam łyżeczką lub dwoma majonezu (może niezbyt zdrowy akcent, ale sam jogurt jest dla mnie po prostu zbyt rzadki), dodaję drobno posiekany czosnek, sól ziołową, świeżo mielony pieprz i koperek. Zróbcie taki w domu, a zobaczycie różnice. Reszta składników to już kwestia gustu. Osobiście prawie za każdym razem komponuje sobie inną tortillę, ale jest kilka takich, które lubię najbardziej.

Między innymi:

Soki, koktajle i musy.

Wszelkiego rodzaju wyżej wymienione produkty w sklepach nawet, jeśli wyglądają na pozornie zdrowe to zawierają w sobie bardzo duże ilości cukru i sztucznych słodzików. Często w ogóle w owocowych sokach jest mało .. owoców. Niezwykle dobrą alternatywą jest przygotowanie rzeczy tego typu samemu. Wbrew pozorom nie wymaga to wiele czasu czy nakładu pieniędzy. Nie musimy od razu inwestować ponad stu złotych na specjalne wyciskarki ani nic w tym rodzaju. Na początek warto pomyśleć nad zwykłym blenderem. To koszt około 30 zł (bądź 50, z różnymi dodatkowymi gadżetami), a uwierzcie mi, że nie pożałujecie! :) Oprócz soków możecie przygotowywać również koktajle czy musy owocowe. Smak dobieracie do swoich upodobań, możecie próbować coraz to nowszych i przy okazji macie kontrole nad wszystkimi składnikami. Moje ostatnie ulubieńce to:

Coś na bardziej tradycyjny obiad.

Uwielbiam kurczaka prawie pod każdą postacią, w zasadzie poza nim nie jem prawie mięsa. Dlatego też zazwyczaj jeśli coś przygotowuję, to jest on numerem jeden. :) W dzisiejszym wydaniu pieczony w czosnkowo-ziołowej marynacie. Duże opakowanie jogurtu naturalnego, posiekane ząbki czosnku, świeżo mielony czarny pieprz, sól ziołowa, oregano, szczypta majeranku i bazylii. Do niej zazwyczaj wybieram płaty albo pałki, i zalewam je na noc. Na następny dzień wrzucam do piekarnika. Idealnie do tego pasować będą młode ziemniaki ze świeżym koperkiem oraz mizeria z czerwoną cebulką.

Co myślicie o takich propozycjach? :)

W czasach pierwszej i drugiej klasy liceum szczególnie upodobałam sobie tryb życia nocnego marka. Siedziałam do późna, czy nawet do rana, potem szłam do szkoły albo odsypiałam, jeśli był weekend. Pozornie nie bywałam przemęczona, ale zawsze miałam problem ze wstaniem. Nieważne, czy spałam godzin pięć czy osiem. Wielokrotnie przestawiałam budzik albo nie budził mnie on wcale. Dzień zaczynałam tak po prostu - bo muszę. Bez żadnej energii, motywacji czy większych chęci. I przez długi czas nie widziałam nic w tym złego, ot, taka normalność. Nie przywiązywałam jakiejś większej wagi do faktu, ile czasu tak naprawdę traciłam przez taki styl życia.

Zdjęcie od genialnej Natalii z Jest Rudo.

Nie wiem zupełnie czemu, ale uwielbiam poranki. Kiedy wschodzi słońce i rozświetla wszystko dokoła, te orzeźwiające i chłodne poranne powietrze. Niejednokrotnie, jeszcze przed pójściem spać, siadałam na parapet i przyglądałam się temu. W pewnym momencie stwierdziłam jednak, że o ile przyjemniej byłoby je oglądać wypoczętą, wyspaną i z perspektywą całego dnia przed sobą? Zmieniłam taktykę. Kładłam się spać wcześniej, wstawałam o normalnej godzinie. Co więcej - pełna energii, zadowolona. Dopiero wtedy zobaczyłam, jak do tej pory sobie szkodziłam. Ratowało mnie jedynie to, że się uczyłam, a nie pracowałam, co nie jest przecież jakimś mega fizycznym wysiłkiem. Tylko dlatego mój organizm do końca nie zwariował.

Po przeprowadzce chcąc, nie chcąc tryb mojego życia znowu uległ zmianie. Wymagała tego ode mnie praca, raz w dzień, raz w nocy, bardzo różnie. Na początku nie miałam z tym problemu, jednak z czasem czułam się coraz gorzej. Taki stan rzeczy trwał kilka miesięcy. Ostatnio mój organizm zbuntował się kompletnie i odmówił współpracy. Teraz walczę o powrót do normalnej i całkowitej sprawności, ale przede mną jeszcze długa droga. Muszę się też pilnować o wiele bardziej, bo pewne skutki takiego trybu życia w moim wypadku mogą być nieodwracalne. A z całą pewnością nie mam ochoty na powtórkę lekarzy, szpitala i masy leków. Pamiętajcie, zdrowie nie ma żadnej ceny. Żadne pieniądze nie są warte jego zniszczenia, bo zdrowie mamy jedno.

Zaleceniem od lekarza było również wrócenie do regularnego trybu życia. Wysypianie się, odpoczynek i regeneracja po tych kilku miesiącach. Wróciłam więc do tego, co robiłam wcześniej. Zasypianie maksymalnie w okolicach północy, pobudka o siódmej albo ósmej godzinie. Po dwóch tygodniach zauważyłam jak mój organizm się 'naprawia'. Czułam się pełna życia, energii i chęci. Znowu zaczęłam chodzić uśmiechnięta i z dobrym humorem. Do tego zmotywowana, dorzuciłam wrócenie do zdrowego odżywiania się. Nawet nie wiecie, jak dużo mi to wszystko dało.
Powrót do życia.

Co zyskujemy wstając wcześnie rano?

• Przede wszystkim - czas. Jak wielu z nas ciągle narzeka, że jest go za mało? Jednocześnie wstając w godzinach popołudniowych i siedząc do późna. Gdy budzisz się rano wydłużasz sobie dobę o kilka godzin i to bez żadnych magicznych sposobów. :) Jeśli wychodzimy do szkoły i pracy, warto zjeść na spokojnie śniadanie czy przygotować się do wyjścia. Rano też nasz mózg lepiej pracuje, więc możemy przeznaczyć te chwile na naukę. A może ćwiczenia do których zbierasz się od dłuższego czasu, poranny spacer albo śniadanie na świeżym powietrzu?
• Energię. Wbrew pozorom, zbyt długie spanie nie sprzyja naszemu organizmowi. Przeciętnie człowiek potrzebuje siedmiu, ośmiu godzin, aby się wyspać. Jeśli ktoś po dziesięciu godzinach budzi się zmęczony, to w tym właśnie może tkwić problem. Warto zaobserwować swój organizm i to, jaki czas snu będzie dla nas najbardziej odpowiedni.
• Nawyk. Wyrabianie w sobie nawyków jest dobre, a tym bardziej takich zdrowych. ;) Początkowo wcześniejsze wstawanie może sprawiać nam trudność, jednak z czasem będziemy już działać na zasadzie autopilota i stanie się to codziennością.
• Ciszę i spokój. Gdy wstajesz przed wszystkimi możesz cieszyć się brakiem hałasów sąsiadów, przechodniów czy aut z ulicy. Rano wszystko jest spokojniejsze, a Ty możesz wykorzystać to do zajęcia się swoimi sprawami, przy których musisz się skupić. 
• Satysfakcję. Z siebie samego, że możesz i z tego, że przed sobą mamy cały dzień. Kiedy Ty do południa wykonałeś już swoje obowiązki i drugą część dnia możesz przeznaczyć na swoje przyjemności, ktoś tam dopiero wstaje i będzie narzekać, że doba jest za krótka.
• Produktywność. W godzinach porannych nasz mózg pracuje lepiej, dzięki czemu jesteśmy bardziej produktywni, tak jak nasze działania.
• Brak stresu. Wstajesz wcześniej i możesz na spokojnie przygotować się do szkoły czy pracy. Możesz też wyjść wcześniej z domu, aby na spokojnie dotrzeć na miejsce. Poranne godziny to też szansa na mniejsze korki na drogach i ogólnie mniejszy tłok na ulicach. Czy tak nie jest lepiej, zamiast jeść kolejne śniadanie w biegu, denerwując się kolejnym spóźnieniem? ;)

Od kiedy jestem na chorobowym, miałam szansę na spokojnie przemyśleć i przewartościować kilka spraw. Podjęłam kilka mniej i bardziej ważnych decyzji, zaplanowałam kilka faktów. Czekają mnie teraz znowu zmiany i to dosyć duże, ale mam nadzieje, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Jestem mega podekscytowana. :) Owszem, boję się trochę, że coś nie wyjdzie, ale strach nie wykluczy mnie przed działaniem. W moich planach jest też dużo spraw dotyczących bloga, także szykujcie się z czasem na wiele nowości. Niedługo wszystkiego się dowiecie. ;)

Lubicie tego typu posty?
Czekam na Wasze opinie! :)

Tymczasem, miłego poniedziałku. ❤️