115. Nasza strefa komfortu.

12:36:00


Tak, ja wiem i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że teraz każdy o tym krzyczy, a posty o tej tematyce widnieją na co drugim blogu. I tak właściwie, to chyba się powtarzamy, ale .. może nie bez powodu? Pominę fakt, że to temat teraz dość modny, ale według mnie warty poruszenia.

Czym jest zatem ta nasza strefa komfortu? Cóż, tutaj nie ma jednakowej odpowiedzi. Można to interpretować to na kilka sposobów, aczkolwiek sprowadza się to w większości do jednego. Jest to taki stan, w którym wykonujemy czynności nam znane i możemy w dużej mierze przewidzieć ich konsekwencje. To co nam znane jest jednocześnie bezpieczne i stabilne. Nie wychylamy się poza ramy tego, co już doświadczyliśmy. To przestrzeń, w której czujemy się komfortowo, stabilnie i bezpiecznie. Nie mamy potrzeby nowych wyzwań, poznania czegoś nowego.

Trwamy tak w tym i trwamy, a nasza czujność zostaje z lekka uśpiona. Nasza psychika przyzwyczaja się z czasem do takiego stanu i mówi nam, że tak jest dobrze. Czy aby na pewno? Owszem, stabilność ma swoje plusy. Ten komfort jest naprawdę wygodny, ale nas ogranicza. Żyjemy cały czas tym samym, nie doświadczając żadnych nowych bodźców. Jeśli komuś jest tak dobrze - nie neguję tego. Mówię do osób, które chciałyby coś zmienić, ale się boją. Otóż to, boją się. To jest główna przyczyna uwikłania się w ten stan - strach. Strach przed porażką, nieznanym, czymś nowym.

Nie pozwól, by lęk i strach wykluczył Cię z działania. Nad tym można pracować i całkiem wyeliminować. Oprócz obaw są jeszcze myśli w naszej głowie, które nam mówią, że nie warto, że innym razem, że może to w ogóle odpuśćmy sobie te wszystkie zmiany, bo lepiej zostać w domu i w swojej stabilności oglądać serial, że w sumie to po co się wysilać. A wiesz, co ja Ci powiem? Zawsze jest warto próbować, zawsze. Nawet jeśli coś nie wyjdzie, to jesteś silniejszy o nowe doświadczenia. Może ta pierwsza sprawa się nie uda, ale zaowocuje innym sukcesem? Porażka nie jest ostatecznością ani przegraną. To lekcja, z której należy wyciągnąć wnioski, wstać i iść dalej. Nie jest prawdą, że nie udaje się tylko ludziom słabym. To może przytrafić się każdemu. Tylko, że do nas należy wybór, jak sobie z tym poradzimy. Pamiętaj, obawy i wahania będą przy nas zawsze, ale szanse szybko mogą bezpowrotnie odejść. A ponoć 'życie zaczyna się tam, gdzie kończy się nasza strefa komfortu'.

Takie piękne zdjęcia tylko od Natalii z Jest Rudo
Bardzo prostym oraz częstym przykładem na wyrzucenie nas i zachwianie tego stanu jest utrata pracy. Czujemy się wtedy zazwyczaj w pewien sposób zagubieni, przytłoczeni, dopadają nas obawy, czy nawet przerażenie. Nagle ze stabilizacji zostajemy zmuszeni do jakiegoś ruchu, podjęcia decyzji, zmian. Odczuwać możemy pewien dyskomfort, nienaturalność czy utratę poczucia bezpieczeństwa.

Gdy próbujesz - robisz krok naprzód. Wygrywasz, nawet jeśli efekty końcowe nie spełnią do końca Twoich oczekiwań. Liczy się to, że zrobiłeś coś więcej. Te pierwsze działania popchną Cię do kolejnych, aż koniec końców zdobędziesz to, o co walczyłeś. Próba daje Ci szansę na wygraną.

Sam zdecyduj, od czego zaczniesz. Małych kroczków, przemyślanych kroków czy skoku na głęboką wodę? Przeanalizuj, co będzie dla Ciebie najlepsze i najbardziej korzystne. Masz mnóstwo alternatyw, po prostu spróbuj. Może wyjdź na spacer podczas deszczu, nawet jeśli wcześniej na samą myśl o tym czułeś niechęć? Może postaw sobie jakieś nowe wyzwanie? Może przełam się i porozmawiaj z nowo poznaną osobą? Zapisz się na zajęcia tańca, na które wcześniej bałeś się pójść? Albo może zmień pracę, która od dawna Cię nie satysfakcjonuje? Możliwości jest mnóstwo,

Nikt nie wymaga od Ciebie od razu diametralnych zmian, czy robienia czegoś wbrew sobie.
Ja pokazuje Ci, że można inaczej. Ty wybierz, co jest dla Ciebie najlepsze.

Cudownej niedzieli Kochani! 

You Might Also Like

0 komentarze

Subscribe