111. Motywacja.

18:10:00


Od kiedy wyprowadziłam się z domu i na głowie miałam mnóstwo innych i przede wszystkim nowych spraw, straciłam kontrolę nad swoim żywieniem i ćwiczeniami. Nieregularny tryb życia, zbyt dużo niezdrowego jedzenia, a zbyt mała ilość snu, stres i choroba sprawiły, że waga w błyskawicznym tempie poszła do góry. Po mojej wcześniejszej figurze nie było już śladu, a ja dość długo uświadamiałam sobie, że coś muszę z tym zrobić. Znowu źle czułam się w swoim ciele, znowu mi się nie chciało i znajdowałam milion wymówek, aby po raz kolejny zjeść coś fast-food'owego. Z jednej strony chciałam wrócić do wcześniejszego trybu życia, a z drugiej nie umiałam się do tego zmotywować i dalej brnęłam we wszystko, co mało zdrowe, przy okazji mając wyrzuty sumienia. Historia zataczała koło przez kolejne miesiące. Jakiś przełom nastąpił chyba w październiku ubiegłego roku. Miałam ogromną motywację, by dążyć do lepszej wersji samej siebie. Jeden bodziec, który ruszył mnie do działania. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęła się moja fascynacja ćwiczeniami na drążku i chęć zdobycia odpowiedniej formy, by móc bez problemu się np. podciągać.

Zdjęcie od osoby, której zdjęcia uwielbiam, czyli Jest Rudo.
Wróciłam do swoim starych nawyków żywieniowych, co przyszło mi o wiele łatwiej, niż myślałam. Przede wszystkim, bardzo ograniczyłam jedzonko z pracy. Jeśli już naprawdę nie miałam czasu wcześniej przygotować sobie czegoś w domu to wybierałam wrapa albo sałatkę. W każdym razie jadłam tego wszystkiego zdecydowanie mniej i już po jakimś tygodniu widać było różnice, bowiem z organizmu zaczęła schodzić woda - wcześniej zatrzymywana przez sól. Zauważyłam pierwszy efekt, co dodało mi skrzydeł. W późniejszym czasie przyszło gdzieś podłamanie - że to bez sensu, że i tak nie wrócę do dawnej figury, że nie mam cierpliwości czekać rok, zanim znowu zobaczę mięśnie na brzuchu. No standard, chyba większość ma gdzieś po drodze takie zawahanie. Zanim stanęłam na nogi pod tym względem, minął któryś tydzień. Jednoczesny powrót powrót do treningów, diety i ogromny stres sprawiły, że dość szybko schudłam kilka kilogramów. To pokazało mi, że może być lepiej, że to ma sens. Jest progres, do tego widoczny. Dodatkowa motywacja.

Teraz wskakuje na wyższy level. Oprócz trzymania swoich zasad zdrowego stylu życia wprowadzam w życie redukcję. Obliczanie btw, ważenie produktów i ćwiczenia według określonego planu - to niedługo stanie się codziennością. ❤ Mam konkretny cel, do którego dążę. Czuję się w tym trochę nowa, dopiero integruję się z tym wszystkim. Ale wiem jedno - nie poddam się, choćby było ciężko. A na początku tak może być, lecz nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Wiecie, mi też się czasami nie chce pomimo tej motywacji, którą teraz nadal mam. Czasami też wolałabym sobie obejrzeć serial, zamiast poćwiczyć. Albo zostać w domu, zamiast wyjścia na spacer, bo entuzjastką biegania nie jestem (chociaż to niedługo jeszcze przetestuje). Ostatnio wyszłam tylko na moment .. Wstałam jakaś zła, wszystko mnie denerwowało, chciałam się tylko chwilę przewietrzyć. Skończyło się na około 10km. spacerze po górach. Można? Można. Są momenty w których zamiast iść do kuchni zrobić sobie swój obiad, wolałabym zamówić pizzę czy zjeść coś gotowego. Zdarzają się i sytuacje, że zamiast uczyć się tego co zaplanowałam np. tematów dietetyki, to scrolluję główną stronę fejsa .. Albo kwejka czy innego zjadacza czasu.

Wtedy przypominam sobie, że tu nie chodzi tylko o ładną sylwetkę. Że dla mnie to jest coś więcej, swojego rodzaju sposób na życie i jego część. Że to wszystko stało się nieodłączną częścią mnie. I nawet jeśli jeszcze nie wyglądam fit, to tak się czuje i tak będzie. Im bardziej się wkręcam w ten temat, tym bardziej wiem, że to jest coś, co bym w życiu chciała robić. Taka nauka jest tylko przyjemnością. A ćwiczenia? Nie katuję się tymi, których nie lubię. Nie robię nic na siłę, nie trzymam się sztywno jakiś narzuconych reguł, które mi nie odpowiadają. Trenuje 6 dni w tygodniu, raz krócej, raz dłużej. Teraz będzie to wyglądać trochę inaczej, ale narzucam to sobie z wielką chęcią i wręcz nie mogę się doczekać. Z biegiem czasu myślę, że takie wątpliwości i podłamanie były mi potrzebne, żebym teraz mogła ruszyć do przodu z przekonaniem, że dam radę. Mam na myśli oczywiście kwestię treningów i odżywiania się. Jest siła, jest moc, jest motywacja! Możemy wszystko!

Zapraszam też do przejrzenia wcześniejszych postów na temat zdrowego stylu życia, czyli:

Cudownego tygodnia Kochani! 

You Might Also Like

0 komentarze

Subscribe